Chciałbym przeprosić moich wiernych Czytelników za długie milczenie, a jednocześnie zapewnić Ich, że strona istnieje i będzie istniała. Strona musi istnieć, żeby zapewnić Jerzemu Konikowskiemu patronat medialny.
Gala obiecuje, że ukaże się ona w nowej postaci, ale nie podaje terminu realizacji. Na swoje usprawiedliwienie mam 3-miesięczny pobyt w Polsce, który pozwolił mi utwierdzić się w swoich opiniach o bohaterze tego cyklu.
Rozmawiałem z szachistami, którzy byli w „okresie krakowskim” Jerzego Konikowskiego w Krakowie i grali wtedy w szachy jako juniorzy. Żaden z nich nie słyszał o treningach Jerzego Konikowskiego, nie spotkałem też żadnego z jego uczniów. Natomiast usłyszałem kilka opinii od szachistów spoza Krakowa, którzy mieli kontakt z Jerzym Konikowskim jako trenerem. Niestety, opinie te nie są pochlebne, krótko mówiąc, treningi Konikowskiego niczego nie wnosiły do rozwoju jego uczniów. Co, jednak, potwierdza twierdzenie Konikowskiego, że jest trenerem szachowym.
Ze swej strony mogę powiedzieć coś pozytywnego o treningach Konikowskiego. Jego dwaj uczniowie – Wojtaszek i Naiditsch ostatnio wypadli przyzwoicie na turnieju open w Katarze, mimo tego, że jeden z nich zajmował pierwsze miejsce na liście startowej z przewagą kilkudziesięciu punktów nad drugim zawodnikiem. Obaj ponieśli niewielkie straty rankingowe, co jest normalne w karierze szachisty. Każdy szachista ma w swojej karierze lepsze i gorsze dni. Obaj utrzymali się w klubie +2700. Można jedynie zarzucić Wojtaszkowi przedwczesne przerwanie współpracy z Jerzym Konikowskim, który nie zdążył mu wpoić wszystkim tajników debiutowych.
Chciałbym w tym miejscu pogratulować trenerowi Waldemarowi Świciowi skutecznego treningu Kacpra Pioruna, który właśnie zdobył tytuł mistrza Polski.
Jerzy Konikowski, 19 marca 2017 o godz. 15:02
Informuję, że Polski Związek Szachowy zrewidował chyba swoje stanowisko w odniesieniu do literatury fachowej pisanej przez krajowych autorów. Moja najnowsza książka „Atak królewsko-indyjski” otrzymał patronat medialny „mata” oficjalnego czasopisma Polskiego Związku Szachowego!
http://www.blog.konikowski.net/2017/03/16/atak-krolewsko-indyjski/
I po co używać takich patetycznych słów. Czy nie byłoby to znacznie prostsze, gdyby Jerzy Konikowski po prostu powiedział, że wydawca jego książki kupił „przestrzeń reklamową” w czasopiśmie „Mat”? Za jedyne 5 dolarów można mieć dostęp do ok. jednego miliarda użytkowników na świecie, a w Polsce – do co najmniej 8 milionów Polaków meldujących się codziennie na stronie Facebooka.
Gdyby czasopismo „Mat” objęło książkę Jerzego Konikowskiego patronatem medialnym bezpłatnie, z pewnością redaktor naczelny wspomniałby o tym we „wstępniaku”. Jaki cel ma PZSzach w popieraniu swego zaciekłego antagonisty?
I co tu ma do rzeczy literatura fachowa pisana przez krajowych autorów? Jerzy Konikowski nie jest krajowym autorem, wielu ludzi zleca wykonanie projektu w różnych krajach, co wcale nie oznacza, że są oni mieszkańcami tych krajów. Jerzy Konikowski nawet nie jest polskim szachistą i jego styczność z polskimi szachami jest prawie żadna, a wydaje swoje książki na terenie Polski ze względu na znajomość języka polskiego.
A propos książek Jerzego Konikowskiego. Przed meczem o mistrzostwo świata Carlsen-Karjakin Jerzy Konikowski szumnie zapowiedział hit sezonu – książkę o wspomnianym wyżej meczu jako prezent pod choinkę. Mój wyjazd do Polski opóźniłem z powodu meczu, ponieważ miałem akredytację dziennikarską przy meczu. Chciałem więc porównać moje wrażenia z bezpośredniej obserwacji meczu z wrażeniami autorów tej książki. Niestety, nigdzie nie znalazłem żadnej recenzji o niej, a w ciemno nie mam zamiaru kupować, szczególnie że wiem, czego mogę się spodziewać. Poczekam, aż stanieje, tym bardziej że Jerzy Konikowski też zbytnio się nią nie chwali.
W tym miejscu przejdę do patriotyzmu Jerzego Konikowskiego.
Ta książka nie ukazała się w języku polskim. Może to i lepiej.
We wpisie Paradoksy szachowe (202) niejaki Adamek (jak się masz, Sylwia?) napisał:
Nie mogę zgodzić się z tą opinią, gdyż W.Świć jest raczej bezpłodny jeżeli chodzi o pisanie książek. Natomiast bardzo aktywnie działa w zakresie hejtowania wszystkich i wszystkiego co nie pasuje do jego koncepcji szachów polskich. Dziwi mnie to, że PZSzach akceptuje to, oraz wszystkie inne posunięcia dotyczące hejtowania polskiej literatury szachowej. Polski Związek Szachowy oraz najmowani przez niego trenerzy i blogerzy, powinni popierać (a nie negować) polską literaturę szachową.
Poza oczywistą szkodą dla młodych szachistów którą wyrządza takie nastawienie, pytam się gdzie jest ich postawa patriotyczna? Takowa nie polega tylko na wywieszeniu kilka razy państwowej flagi za okno, ale polega na przykład na popieraniu polskiej myśli szachowej, polskiej literatury i polskich twórców i autorów. A tych się tu w tym kraju niszczy. Wstyd.
Czego tu się wstydzić? Że tak niewiele osób chce wydawać książki? I jaką literaturę szachową masz na myśli? Książki Jerzego Konikowskiego? Przecież jest tyle o wiele lepszych na świecie książek, z których korzystają polscy szkoleniowcy. Nie zapominaj, że Polacy już znają obce języki i nie muszą opierać swojej wiedzy na chałturach Jerzego Konikowskiego.
Adamek, 8 marca 2017 o godz. 19:02
Warto zauważyć, że wśród kategorii Hetmanów, PZSzach celowo pomija kategorię „Pisarz/autor roku”. No bo komu mieli by dać taką nagrodę, skoro nasi oficjalni trenerzy konsekwentnie unikają jakiejkolwiek twórczości pisarskiej, nie publikują książek, a w swoich wypowiedziach/blogach postponują polskie książki i podręczniki szachowe, albo udają że takowych w ogóle nie ma.
Trenerzy są zajęci trenowaniem, a nie pisaniem. Gdyby Waldemar Świć zechciał napisać szachową książkę, to by zrobił to solidnie i ciekawie, bo w przeciwieństwie do Jerzego Konikowskiego ma poczucie humoru i potrafi komentować samodzielnie partie.
Blog Konikowskiego w ostatnich kilku miesiącach dostarczył mi wielu tematów, muszę więc rozłożyć swoje uwagi w czasie. Postaram się niczego nie pominąć.
Komentarze