W Stanach modne jest teraz określenie “three amigos” ze względu na kontakty prezydenta USA, Baracka Obamy z Fidelem Castro i Hugonem Chavezem. Nawiasem mówiąc, Obama stwierdził, że oboje z Michelle grają w szachy, ale nie przynosi to chluby amerykańskim szachistom.
Nasunęło mi się skojarzenie, że w polskim „światku” sędziowskim można też znaleźć three amigos, którzy dają znakomitą wizytówkę polskim szachom. Mam na myśli Tomasza Delegę, Pawła Suwarskiego i Piotra Kaczorowskiego.
Jestem zdumiony, że sędzia Tomasz Delega uważa, że mat nie kończy partii, ale, jak mówi FIDE „mat jest matem”, a życie toczy się dalej. W poprzednich wyborach przepadł sromotnie, ale, jak widać, to go tylko wzmocniło. No i miał moralne poparcie Bartłomieja Maciei, który bardzo wybiórczo ocenia kompetencje innych (przypominam histeryczną reakcję Maciei w przeddzień ostatnich wyborów na wiadomość o kandydowaniu Jana Kusiny na stanowisko prezesa PZSzach).
Miejmy nadzieję, że ten błąd przeszłości nie wpłynie negatywnie na dalszą działalność Tomasza Delegi na stanowisku Sekretarza Generalnego PZSzach. Tomasz Delega, według Bartłomieja Maciei, pracuje na pełny gwizdek i wielokrotnie przekracza normy jak dobry przodownik pracy w PRLu.
Trudno jest wypowiadać się na temat Piotra Kaczorowskiego, bo trudno jest polemizować z decyzją dożywotniej dyskwalifikacji sędziowskiej, podjętą przez Polski Związek Szachowy.
O Pawle Suwarskim pisać źle byłoby dla niego komplementem. W przyszłości postaram się uzasadnić moją opinię.