Odpowiadam na komentarz Pani Katarzyny Szczurek
Zacznę od „pomocy naukowej”, czyli manipulujących tekstów Jerzego Konikowskiego.
Jerzy Konikowski, Paradoksy szachowe (4)
Jeszcze nie opadły emocje po zakończynych niedawno mistrzostwach Europy w Budvie. Ostatnio otrzymałem kilka listów elektronicznych z różnymi opiniami Internautów dotyczącymi wydarzeń w trakcie turnieju i zachowania niektórych osób opisanych przez Panią Katarzynę Szczurek na swoim facebooku.
W międzyczasie Pani Katarzyna zlikwidowała swoje krytyczne uwagi, ale zostały one w sieci. Można się z nimi zaznajomić na moim blogu: link.
W jednym ze swoich wpisów Pani Katarzyna Szczurek napisała: „Usunęłam posty nie dla tego, że zostałam „zastraszona” przez jednego z zainteresowanych…”. Nazwisko tej osoby jest znane już w szerokich kręgach szachowych, mnie też!
Za zgodą korespondentów publikuję kilka komentarzy, ale w takiej formie, aby nie było możliwości ich rozpoznania. Wszyscy działają w środowiskach szachowych na swoich terenach i życzą sobie anonimowość.
Takie mamy obecnie czasy!
////////////////////////////////////////
Głos 1: To co nie byłoby tolerowane przez inne związki sportowe, jest akceptowane przez Polski Związek Szachowy. Opisana sytuacja na mistrzostwach Europy w Budvie przez Katarzynę Szczurek, tj. zachowanie pewnych trenerów jest niedopuszczalne. Ale PZSzach znowu zamiótł sprawę pod dywan. I tak dalej będzie się tolerować wyczyny naszych szkoleniowców.
Głos 2: Nastała już cisza po burzy, którą wywołała pani Szczurek na swoim facebooku. Jej wpisów już tam nie ma. W nagrodę jej syn jest w kadrze juniorów i będzie jeździł na sesje akademii, gdzie trenują właśnie fachowcy z Budvy.
Głos 3: Pan i parę osób w tym kraju zdaje sobie sprawę że bez wymiany pewnych panów nie nastąpi postęp szkoleniowy w polskich szachach. Tutaj potrzeba kogoś, kto rozsadziłby układy i stworzył wszystko od nowa, tak by przez kilka może kilkanaście lat chodziło dobrze póki nowe układy czegoś nie napsują.
Głos 4: Czy pan wie o tym, że w Budvie był trener akademii W.Ś., który obrzucał pana błotem i na swoim blogu pisał chamskie komentarze oraz rzucał „gnojowymi kulami”? Jak można oddać pod opiekę takiego trenera dzieci? Co będzie jak zacznie przekazywać im swoją „kulturę”? Mam wrażenie, że PZSzach działa podobnie jak władza za komuny. Wtedy lojalność do władzy i popieranie chamstwa miało poklaski. Tak jest obecnie w polskich szachach.
Głos 5: Czy Pan zdaje sobie sprawę, że teksty na blogu są czytane przez ludzi nie związanych z szachami. Co sobie pomyślą o nas? Co powiedzą potencjalni sponsorzy?
Głos 6: Proszę nie przestawać i dalej pisać prawdę.Jest pan jedyny odważny w Polsce, który opisuje rzeczywistą sytuację w szachach. Może w końcu dojdzie ta prawda do odpowiednich ludzi.
Głos 7: Blog okazał się dla mnie niezwykle instruktażowy. Mój syn ma treningi w klubie i są to przede wszystkim ćwiczenia z końcówek. Czasami trener pokazuje świeże partie arcymistrzów i klasyczne partie. Według mnie debiuty są ważne. W okresie szkolnym trenowałem lekkoatletykę, m.in. biegi krótkie na 60 i 100 metrów. Trener pouczał nas, że jeśli spóźnimy się na starcie, to dalszy bieg do mety można sobie odpuścić. Na krótkim dystansie straty czasowe nie da sie nadrobić. To można porównać z szachami. Jak można grać partię i myśleć o sukcesie bez dobrego startu na początku?
Głos 8: Klęska chłopców totalna, dziewczęta jako tako, dwa medale na 43 osoby to porażka. Coraz wyższy poziom jest w Europie, a coraz niższy w Polsce. Nie ma ani jednego turnieju z dobrymi graczami. Teraz w polskich turniejach grają gracze do 2200 – dla dziewcząt to wystarcza, dla juniorów już nie.
I komentarze do powyższego wpisu:
Krzysztof Kledzik29 października 2013 o godz. 11:20
Nie mam konta na Facebooku, więc nie wiedziałem że pani Szczurek usunęła swoje uwagi o zakończonych mistrzostwach. Szkoda że to zrobiła. Czy rzeczywiście powodem nie były naciski wspomnianej osoby? Trudno się dziwić autorom powyższych komentarzy, którzy boją się ostracyzmu w polskim środowisku szachowym, gdzie panują układy i zmowa hurra-optymizmu. Prawdopodobnie po rozpoznaniu tych osób zostały by zaszczute przez działaczy i zmuszone do milczenia. Podobnie jak sceptyczne uwagi na temat polskich szachów, których nie dopuszcza do zamieszczania właściciel pewnego znanego blogu szachowego. Czytając powyższe komentarze i zgadzając się z ich autorami dochodzę do wniosku, że nawet utworzenie Rady Przyjaciół Szachów będzie grą pozerską, nie wspominając o zwiększeniu liczby wiceprezesów i „sprofesjonalizowaniu” biura związku. Te ruchy wewnątrz związku nie mają nic wspólnego z polepszeniem poziomu polskich szachów. Są po prostu przejawem wzrostu organizmu biurowego, który dzięki dotacjom z budżetu oraz od sponsorów rozrasta się aby podtrzymać swoje istnienie.
Krystian (witaj, Sylwio)29 października 2013 o godz. 16:03
Jeżeli prezes Delega nie ukara winnych trenerów za zaniedbania obowiązków w pracy na MEJ, będzie to oznaczało, że jest tylko marionetką w rękach rekinów tzn. Rady Przyjaciół Szachów. Przypadek 11 letniego chłopca który opisuje pani Szczurek to sprawa dla prokuratora.
Katarzyna Szczurek 2 października
Dziś wygrana. Ale ja szczerze mówiąc wolałabym spakować manatki i wrócić do domu. Dziś nie padało, ale wiał bardzo mocny wiatr. Marzliśmy trochę czekając na dzieci, chociaż dzisiaj wzięłam dodatkowy sweter i kurtkę. Jakoś koło 20.00 pozwolili wejść samym kobietom do przedsionka szkoły. Faceci out. Nie wolno. Wiatr gwizdał tak przeraźliwie, że miałam ochotę wyjść i w ramach protestu ustąpić miejsce jakiemuś panu, który był ode mnie lżej ubrany. Na szczęście po jakiś 10 minutach wpuścili też mężczyzn. Kolega Krzysia, który przyjechał tu bez rodziców, za to z pełnym finansowaniem i opieką trenerską skończył grać już wcześniej i niepokoił się, że nikt po niego nie przyszedł. Krzyś skończył partie, a po Pawła nikt się nie zgłosił. Choć mi go było bardzo szkoda nie mogłam go zabrać ze sobą, bo nie jestem jego prawnym opiekunem i gdyby cokolwiek mu się stało to ja ponosiłabym odpowiedzialność. Poszłam szukać jakiś trenerów pod główną salę, żeby się nim zaopiekowali. Na szczęście ktoś tam był. Jakbym nie poszła, pewnie dopiero o północy ktoś sby się zorientował, że dziecka nie ma. Tak jak przedwczoraj z innym 11-letnim zawodnikiem. Obcy rodzice niepokoili się, że po godzinie 22.00 jeszcze go nie ma w hotelu. Próbowali kontaktować się telefonicznie z którymkolwiek z kierowników ekipy. ŻADEN Z NICH NIE ODEBRAŁ TELEFONU. Straszne to jest. Okazało się, że dziecko zgubiło się wracając po ciemku samotnie z sali gry do hotelu. Nikt się nim nie zainteresował….
Krystian(witaj, Sylwio) 29 października 2013 o godz. 16:28
Jeżeli chodzi o tego właściciela znanego blogu, to cóż można o nim myśleć, jeżeli on sam o sobie tak pisze:
W porcie spotkała mnie kolejna niespodzianka (Nie ostatnia!). Otóż, wchodząc przez główne drzwi, zauważyłem leżące na chodniku dwa banknoty, które szybko podniosłem. Okazało się, że znalazłem 150 hrywien, które w tym czasie było kwotą znaczną. W samym porcie przysiadłem na ławce z wrażenia. Taka niespodziewana regeneracja sakiewki wiele zmieniała. Za znalezisko kupiłem sobie nową koszulę i buty, stare zaś wyrzuciłem….
___________
No cóż, powiem tylko ŻENADA.
Krzysztof Kledzik29 października 2013 o godz. 16:45
Rozumiem że moje opinie dotyczące kondycji polskich szachów i funkcjonowania całego mechanizmu sportowo-szachowego są odmienne od prezentowanych przez właściciela znanego blogu. Skoro nie życzy sobie abym pisywał u niego komentarze, to mógł mi o tym napisać w mailu. To jego blog i on decyduje co tam będzie zamieszczone. Tymczasem zaraz po publicznym ogłoszeniu przez niego iż nigdy nie da mi bana na swoim blogu, przestał zamieszczać moje komentarze bez słowa wyjaśnienia. Napisałem tam pięć komentarzy, i kolejno żadne z nich nie zostało zaakceptowane. Przy czym zaznaczam że były bardziej stonowane niż te, zamieszczane przeze mnie u pana Jerzego. Rozumiem że właściciel konkurencyjnego blogu nie chce abym się tam wypowiadał, ale po co odżegnywać się od zbanowania mnie, a potem cichaczem i tak eliminować moje komentarze?
Krystian(witaj, Sylwio)29 października 2013 o godz. 16:59
I to są właśnie te paradoksy szachowe. Albo chwali się panie Krzysztofie wszystko to, co związane jest z PZSzachem,a jak nie to fora z mojego dwora.
Mat(witaj, Sylwio)31 października 2013 o godz. 10:46
W innych dyscyplinach sportowych tacy trenerzy wylecieliby z hukiem i trzaskiem za swoje lenistwo. PZSzach natomiast finansuje z kieszeni podatników ich wycieczki wypoczynkowo- krajoznawcze, a może jeszcze wynagrodzi jakimś awansikiem.
Jak Pani widzi z powyższych wypowiedzi, rozpętała Pani burzę w szklance wody. Chciałbym Pani wyjaśnić, że osoby, o których Pani pisze, są moimi znajomymi i mam z nimi kontakt. Pytanie moje brzmi prosto: Czy pisząc ten post, miała Pani informacje, że Waldemar Świć miał obowiązek niańczyć Pawła, bo to, co zrobiła Pani i Jerzy Konikowski jest najzwyklejszą krucjatą przeciwko Waldemarowi Świciowi, a na blogu Jerzego Konikowskiego pojawiły się głosy, że powinien być usunięty z MASz. BTW. Sylwia Konikowska aktualnie uważa, że jej marzenie się spełniło i Waldemar Świć jest byłym trenerem MASz.
Ja też wtrąciłem swoje pięć groszy do tego tematu:
Pan Waldemar Świć był w Budvie. Jakie mają obowiązki opiekunowie i trenerzy? Wiemy już, że Waldemar Świć nie jest na etacie PZSzach (sam to stwierdził), ale może otrzymuje wynagrodzenie za pracę na zlecenie? Jeśli nie, jest w pełni usprawiedliwiony za lekceważenie swoich podstawowych obowiązków wobec nieletnich. Jaka płaca, taka praca!
Cały wpis znajduje się tutaj.
Wróćmy do Pani komentarza.
Po trzecie - mogę się z kimś nie zgadzać w kwestii opieki nad dziećmi ( ja osobiście bardziej zwracałabym uwagę na cudze, za które jestem odpowiedzialna, niż na własne) ale równocześnie cenić tą samą osobę za inne rzeczy ( np. bycie ulubionym wykładowcą syna za czasów jego pobytu w MASZ czy poświęcenie się w wykształcenie niezliczonej ilości dzieci, której te szachy jednak dużo dobrego dały. czwarte - co do obrażania pana Jerzego może wszyscy powinniście się jednak troszeczkę zastanowić, bo jemu również zależy dokładnie na tym samym, co Wam wszystkim.
Mam nadzieję, że Pani aktualna wypowiedź dotycząca Jerzego Konikowskiego ma jakieś podstawy, bo, o ile się orientuję, Jerzy Konikowski nie ma od 2000 roku nic wspólnego z MASz-em. A biorąc pod uwagę wiek Pani syna, trudno założyć, że Konikowski był jego ulubionym trenerem w 2013 roku. Pani wypowiedź na temat Jerzego Konikowskiego
Poza tym jest chyba jedyną nieznajomą mi osobiście osobą, która potrafi dla kogoś coś BEZINTERESOWNIE robić, nie obnosząc się przy tym na cały świat i nie chwaląc się innym ( dałem, wysłałem, zrobiłem).
Zdumiewające jest, skąd Pani ma takie informacje, tzn. ( dałem, wysłałem, zrobiłem), bo jest to specjalność Jerzego Konikowskiego.
Nie muszę używać, jak to Pani nazwała, karty przetargowej, jak Jerzy Konikowski. Wystarczyło się dowiedzieć w Małopolskim Związku Szachowym, kim jestem i Pani komentarza by nie było.
Pani komentarze o Waldemarze Świciu i o mnie świadczą, że to Pani ma blade pojęcie o problemie, który sama Pani stworzyła. Kiedyś się mówiło, że nic tak nie plami jak atrament, a dzisiaj, to powinna już Pani wiedzieć, to, co zostało zamieszczone w sieci, zostaje w niej na zawsze.
Mam nadzieję, że będzie Pani wyrabiała sobie zdanie na podstawie faktów, a nie na podstawie blogu, którego właściciel chce za wszelką cenę zaistnieć w polskich szachach.
Więc przy tych Świętach, oprócz zdrowia dla siebie i dla Was oczywiście, życzę Wam wszystkim zgody. Bo życie jest za fajne i za krótkie, żeby je zmarnować na żarcie się między sobą.
Jak to się ma do proponowanej przez Jerzego Konikowskiego i jego klony petycji o usunięcie Waldemara Świcia z MASz? Pani również życzę Wesołego Alleluja!
I proszę nie traktować mojej wypowiedzi jako wycieczki osobistej, chciałem co nieco Pani wyjaśnić.