Drukuj
Kategoria: Jerzy Konikowski
Odsłony: 3643

Jerzy Konikowski zdobywa przebojem przestrzeń medialną. Najpierw dla swoich książek, a ostatnio dla siebie jako celebryty. Przed rozpoczęciem ostatniej rundy turnieju w Dortmundzie pojawił się na wizji, co zostało zauważone przez media.

W raporcie Dortmund 7: Wojtaszek's career best win Colin McGourty, redactor naczelny portalu www.chess24.com m.in. napisał:

Z łatwością mógł zdobyć więcej punktów, ponieważ wygrywał przeciwko Fedoseevowi i Bluebaumowi i co najmniej był znacznie lepszy od MVL. Był współliderem po drugiej rundzie, a następnie samodzielnym liderem po rundzie 5, ale imponująco dawał sobie radę z napięciem, nawet jeśli przyznał, że to nie było łatwe:

„Przed ostatnią rundą byłem tak zdenerwowany, że spałem tylko cztery godziny.”

Prawdopodobnie nie pomogło to, że uroczyste pierwsze posunięcie zostało wykonane przez jednego z jego byłych trenerów, Jerzego Konikowskiego. 70-letni płodny szachowy autor pracuje w Dortmundzie od 1982 roku i mówi, że to był jego 35. turniej, który obserwował, ale od wielu lat jest też stałym krytykiem czołowych polskich graczy i Polskiego Związku Szachowego.

W 2012 roku zrobiło się niezręcznie, gdy Mateusz Bartel, który opublikował polemikę o Konikowskim, zakwalifikował się do turnieju. W przypadku Wojtaszka, Konikowski od dawna przypisuje sobie udział w sukcesie polskiego szachisty nr 1, posuwając się do publikowania e-maili między nim a Radkiem bez zgody tego drugiego. Wojtaszek, który pojechał na Mistrzostwa Świata Juniorów 2002 w Goi z Konikowskim (pewniak Levon Aronian wygrał!), wyjaśnił dwa miesiące temu w wywiadzie, że miał wielu trenerów i inni byli ważniejsi dla jego rozwoju. Konikowski podsumował wpis o tym na swoim blogu:

Chociaż Radosław Wojtaszek nigdy mnie oficjalnie nie podziękował (nawet w tym wywiadzie) za 4-letnią pomoc i tym samym poświęcenie mojego cennego czasu na dostarczaniu mu materiałów szkoleniowo-analitycznych oraz za fachowe rady, to ja mu teraz „serdecznie dziękuję”, że w końcu przyznał się do tej naszej współpracy! 

Jak widać, stosunki pozostają lodowate!

Krzysztof Kledzik 23 lipca 2017 o godz. 19:37

Na zdjęciach zrobionych tuż przed rozpoczęciem partii, Radek wygląda na bardzo spiętego.

Każdy widzi co chce. Ja widzę zażenowanego Wojtaszka i mocno rozbawionego Nisipeanu.

 

Zdjęcia: Sylwia Konikowska

Mat, czyli Sylwia Konikowska, 23 lipca 2017 o godz. 21:14

Radosław Wojtaszek pokazał Mateuszowi Bartlowi, że można wygrać turniej w Dortmundzie.

Sylwia, czy z powodu m.in. poniższego komentarza usiłujesz „pokazać” Mateuszowi Bartlowi?

Mateusz Bartel Marcinie, jedyną absurdalną rzeczą w tej sytuacji są Twoje wpisy, wybacz. Jeżeli dla Ciebie notoryczne obrażanie wszystkich dookoła to są zaledwie sprawy osobiste, to można użyć porównania, że w 1939 roku Polskę napadły zorganizowane grupy harcerzy.
Wartości przekazywane na blogu JK to ani prawda, ani konstruktywna krytyka, jak chcieliby autorzy, ale zbudowany na odrzuceniu i braku akceptacji regularny hejt. Hejt, który ma konsekwencje - myślę, że wielu byłych, jak i potencjalnie przyszłych działaczy nie chce w szachach pracować właśnie ze względu na takich hejterów. Oczywiście, może zaliczasz się do osób, którym takie rzeczy są obojętne, ale zapewniam Cię - każdy w końcu pęka.
Polski Związek Szachowy przyjmując Jerzego Konikowskiego w swoje szeregi (czyli do Komisji) dokonał swoistej afirmacji jego działań. Czyli za jednym zamachem przyłączył się do nagonki na dwóch poprzednich prezesów, większość krajowych trenerów, spore grono czołowych zawodników i tak dalej. Dziwię się, że tego nie rozumiesz. I owszem, taka sytuacja mogłaby się wydarzyć, ale wtedy - i tylko wtedy - kiedy Jerzy Konikowski obrażone osoby przeprosiłby.