Drukuj
Kategoria: Jerzy Konikowski
Odsłony: 2182

Jerzy Konikowski buduje swój wizerunek

Dla pełnego obrazu tego wątku proponuję przypomnienie „farosza” 46 i „farosza” 55.

Jerzy Konikowski wspomina:

Nieoficjalne Mistrzostwa Polski w grze błyskawicznej – Białystok (16-17.11.1974).

Do udziału w tej imprezie zostało zaproszonych 16 najlepszych „blickarzy” w Polsce.

Końcowe wyniki

1.mm Schmidt 27 p.
2.m Sznapik 20 p.
3.mm Bednarski 19 .
4.m Gromek 18 p.
5.m Konikowski 17.5
6.m J.Adamski 17 p.
7.k Jagodziński 17 p.
8.m Nowak 16 p.
9.m Pokojowczyk 15 p.
10.mm Filipowicz 14.5 p.
11.m Maciejewski 13.5 p.
12.k Bieluczyk 12.5 p.
13.m Gąsiorowski 12 p.
14.m Cylwik 11.5 p.
15.k Ehrenfeucht 5 p.
16.m Marszałek 4.5

Jak widać z powyższego wpisu, Jerzy Konikowski jest pajacem. Jerzy Konikowski zapomnieł, że w 1974 roku grałem w oficjalnych Mistrzostwach Błyskawicznych Polski w Łodzi. In my recollection, helmut, czyli Jerzy Konikowski, zajął w finale łódzkim miejsce za Filipowiczem i za mną, o czym Gala nie wiedziała. Waldemar Świć też znalazł się przed Konikowskim.

Końcowe wyniki IX Błyskawicznych Mistrzostw Polski, Łódź, 26.01.1974

1. W. Schmidt
2. W. Jagodziński
3. P. Ereński
4. J. Bielczyk
5. A. Sydor
6. I. Nowak
7. W. Świć
8. W. Kruszyński
9. J. Gralka
10. A. Filipowicz
11. Z. Nagrocki
12. J. Konikowski

13. R. Gąsiorowski
14. W. Schinzel
15. A. Wiland
16. J. Widera
17. K. Pinkas
18. E. Wiśniewski

Jerzy Konikowski świadomie podaje informacje dla niego wygodne, pomijając te gorsze, które nie podpierają jego tezy, że Andrzej Filipowicz był słabszym zawodnikiem niż on. Prawda jest bezlitosna dla Jerzego Konikowskiego. Pamiętając te czasy, wiem, że w owych czasach nikt blitzów nie traktował poważnie, ale prawie wszyscy lubili grać i uczestniczyć w turniejach błyskawicznych.

Do wpisu Konikowskiego Skoczek2 dodał swój komentarz:

Skoczek2(czyli Jerzy Konikowski) 25 kwietnia 2017 o godz. 10:18

Przyglądam się wynikom finału z 1974 roku i jak się to ma do komentarza pana Andrzeja Filipowicza w Szachiście 05-2016 odnośnie półfinału w 1969 roku którego i tak nie wygrał – „W sumie obsada nie była silna, a nawet obiektywnie mówiąc słaba. (…) Przed rozpoczęciem turnieju, zaraz po losowaniu, odptaszkowałem w tabeli tzw. „pewne” punkty, czyli zawodników, z którymi trzeba wygrane, bo to „proste” zadanie. (…) Wychodziłem z tego samego założenia, że moi odptaszkowani przeciwnicy to amatorzy, którzy mają niewielkie szanse podciągnięcia poziomu”.

Ten chamski komentarz Skoczka2 jest żenujący i udowadnia, że Jerzy Konikowski nie widzi różnicy między szachami klasycznymi a zabawą w blitza.

W czasie mojej zawodniczej kariery w żadnym momencie Jerzy Konikowski nie wyprzedzał Andrzeja Filipowicza w szachach klasycznych, co pokazuje, że Jerzy Konikowski desperacko próbuje wszystkim wcisnąć kit, jaki był wielki. A powodem jest odmienne niż Konikowskiego podejście Andrzeja Filipowicza do debiutów.

Dla rozluźnienia atmosfery:

Co najlepiej wyszło Konikowskiemu? Tuskowi najlepiej wyszedł Brexit. A Konikowskiemu – włosy.

Jurku, więcej pokory, więcej pokory, bo największym problemem polskich szachów jesteś ty!! Szachownica łączy ludzi! Zobacz, do czego prowadzi nierówna walka.